Jest totalna zagłada, za chwilkę wszystkie zwierzęta zginą, zostaną zmiecione z powierzchni ziemi. Trwa więc totalna orgia, totalna OSTATNIA orgia! Słoń kocha się z żyrafą, w pewnym momencie żyrafa mówi: - Ty słoń, naprawdę mi imponujesz, za chwilę wszyscy zginiemy to już koniec a Ty kochasz się ze mną w prezerwatywie... - Co Ty żyrafa, to nie guma, to wąż mi laskę robi...
Do samotnie mieszkającego małżeństwa przyjechał dziennikarz, który miał napisać artykuł z okazji zbliżającej się "okrągłej rocznicy ślubu". Rozmawia z panem domu. - Proszę mi opowiedzieć jak wygląda przeciętny dzień waszej rodziny. - Hmmmm... Dziadek zastanowił się chwilę i mówi: Budzimy się około siódmej, aktywność seksualna, idziemy do kuchni na śniadanie, aktywność seksualna, ja czytam gazetę, a żona sprząta. Przed obiadem aktywność seksualna i wychodzimy na zakupy. Po powrocie aktywność seksualna i ja oglądam telewizję, a żona przygotowuje lekkostrawny obiad. Póżniej zasiadamy do obiadu, kieliszek czerwonego wina, aktywność seksualna i robimy małą poobiednią drzemkę. Po godzinie idziemy do ogrodu na świeże powietrze, aktywność seksualna, coś tam robimy z krzewami i kwiatami i wracamy zanim zrobi się chłodno. Przed kolacją aktywność seksualna i siadamy do stołu. Po kolacji, która czasem trochę się przeciąga, aktywność seksualna i kładziemy się do łóżka. - Podziwiam pana muszę przyznać! - Nie wiem za co? Każdy dzień podobny do innych! - Podziwiam za to, że pomimo pańskiego wieku jest pan tak aktywny seksualnie! - Mówi pan o mnie? - zdziwił się jubilat. - Tak! Bo jak inaczej mam odczytać pańskie słowa "aktywność seksualna"? - Normalnie! Zawracanie dupy przez żonę!
Mąż zabrał żonę na pierwszą w jej życiu partię golfa. Oczywiście pierwsze uderzenie żony w piłeczkę i... okno stojącego obok pola golfowego domku zostaje rozbite. Mąż trochę się zdenerwował: - Mówiłem żebyś uważała a teraz trzeba będzie tam iść przepraszać i może nawet zapłacić. Tak więc golfiści idą do domku i pukają w jego drzwi. Dochodzi ich ze środka miły głos mężczyzny: - Proszę wejść. Po wejściu zauważają w domku: zbite kawałki szyby, rozbitą starą wazę i siedzącego na kanapie kolesia. Koleś pyta: - Czy to wy zbiliście szybę? - Tak... przepraszamy za to bardzo - odpowiadają golfiści. - Hm, właściwie to nie ma za co. Jestem dżinem, który był uwięziony w tej wazie kilkaset lat. Teraz powinienem spełnić trzy życzenia. Nie obrazicie się jak spełnię wam po jednym sam zostawiając sobie jedno na koniec? - Nie, tak jest świetnie - odpowiada mąż - ja bym chciał dostawać milion dolarów co roku. - Nie ma problemu - mówi dżin - do tego gwarantuję, że będziesz bardzo długo żył. - A ty młoda kobieto czego chcesz? - Chciałabym mieć ogromny dom w każdym państwie, każdy z najlepszymi na świecie służącymi. - Mówisz i masz - odpowiada dżin - Do tego obiecuje ci, że do żadnego z nich nikt się nigdy nie włamie. - A jakie jest twoje życzenie dżinie? - pyta małżeństwo. - Ponieważ tak długo byłem uwięziony nie marzę o niczym innym jak o seksie z tobą - zwraca się do kobiety dżin. - I co ty na to kochanie? - pyta mąż - Mamy tyle kasy i domy... może się zgódź... Tak więc żona idzie z dżinem na pięterko... Całe popołudnie się kochają. Dżin jest wręcz nienasycony. Po 4 godzinach nieustannego seksu dżin złazi z kobiety, patrzy jej prosto w oczy i pyta: - Ile masz lat ty i twój mąż? - Oboje mamy po 35. - Pierdolisz? 35 lat i wierzycie w dżina?!
Przychodzi turysta do bacy i pyta o drinka: - Baco, co zaproponowalibyście do picia... Coś mocniejszego? - No, momy drink "góra tsy". - Jak to "góra tsy"? - Ano, bierzemy śklanecke winka, jedną, dwie... no góra tsy. Wlewamy do garnuska, biezemy śklanecke piwka, jedną, dwie... no góra tsy. Dolewomy kielisecek wódki, jeden, dwa... no góra tsy. To wszyćtko mieszomy, podgrzewając na ogniu. - No i co? - No i pije pan śklanecke tego drinka, jedną, dwie... no góra tsy. - No i? - No i robi Pan krocek, dwa... no góra tsy.
Facet poderwał na dyskotece fajną dziewczynę. Pobawili się, popili i wylądowali u niego w domu. Tu znowu trochę alkoholu, trochę tańca,rozebrali się i.. dziewczyna zasnęła. Gość postanowił jednak, że i tak ją "skonsumuje". Rozłożył jej delikatnie nogi i w tym momencie rozległ się śpiew "To nie ja byłam Ewą ...". Facet zerwał się z łóżka, śpiew ucichł. Rozejrzał się po pokoju. Nikogo nie ma. Więc robi drugie podejście. Rozchyla dziewczynie nogi i znowu "To nie ja byłam Ewą, to nie ja..." -O żesz ty! - pomyślał - Przecież śpiew dochodzi z warg sromowych! Kurczę, zadzwonię do Ryśka i mu zademonstruję. Rysiek odbiera telefon i mówi sennym głosem: - Słucham... - Rysiek? Tu Józek, ale jaja, posłuchaj! Tutaj rozchyla znowu dziewczynie nogi i przystawia słuchawkę. Rozlega się śpiew "To nie ja byłam Ewą, to nie ja skradłam niebo..." - Słyszałeś? - Józek, pojebało cię - mówi zły Rysiek - Jest godzina druga w nocy a ty mnie budzisz, żebym posłuchał jak jakaś pizda śpiewa "To nie ja byłam Ewą..."?
Armia amerykańska postanowiła zmniejszyć liczbę etatów oficerskich. Żeby wyjść z twarzą i zachęcić oficerów do rezygnowania z wojaczki, przyjęła zasadę naliczenia odpraw: każdy oficer podaje jak należy zmierzyć jego ciało, a daną długość mnoży się razy tysiąc. Uzyskana wielkość to wysokość odprawy. Przed komisją staje major Brown. Każe zmierzyć się od dużego palca u nogi do czubka głowy. Wychodzi z tego 180 cm. Brown odchodzi ze 180 tysiącami dolarów. Kolejny wchodzi pułkownik Johnes. Ten jest przebiegły: staje na palcach podnosi do góry ramiona i tak każe się zmierzyć. Wychodzi z 250 tysiącami dolarów. Przychodzi kolej na generała Colta. - Panie generale, jak Pana generała wymierzyć? - pyta szef komisji. - Zmierzcie mnie synu od czubka ptaka do jaj decyduje Colt. - Panie generale, z całym szacunkiem dla Pana decyzji, ale to nie będzie duża odprawa - krztusi się szef komisji. - Zmierzcie mnie tak jak mówię - nalega generał. - Panie generale nie wątpię w siłę Pana lędźwi, ale to nie jest dobry pomysł - poci się szef komisji. - Mierzcie jak mówię! To rozkaz!!! - wrzeszczy generał. Szef komisji poddaje się. Generał Colt obciąga portki. Szef komisji przykłada linijkę... - Panie generale, ale gdzie są Pana jaja??? - W Wietnamie synu!