Kilka lat temu zostałem wykopany ze szkoły. Dyrektor przyłapał mnie jak robiłem placówkę jednej dziewczynie z mojej klasy. Kiedy opuszczałem szkołę, dyrektor powiedział, że mu przykro gdyż uważa że byłem najlepszym nauczycielem matematyki jakiego szkoła posiadała.
Jedzie sobie w pociągu w przedziale pan. Naprzeciw niego siedzi pani. Pan widzi, że pani "puściło" oczko w rajstopie, i taki widoczny pasek ciągnie się od stopy, przez kolano, udo i chowa się pod spódnicą. Pan zaciekawiony mówi: - Przepraszam, dokąd biegnie ta droga? - Do kuchni. - Czy mógłbym tam zagotować kiełbaskę? - Niestety, tam się teraz barszcz gotuje.
Jak się zaczyna książka kucharska Romow? - Na poczatku ukradnij 5 jajek....
Umiera papież. U wrót raju Św. Piotr go pyta: - Ktoś ty? - Ja? biskup Rzymu. - Biskup Rzymu? Nie kojarzę. - No, namiestnik Pański na Ziemi. - To Bóg ma namiestnika? Nic mi o tym nie wiadomo. - Jestem głową kościoła katolickiego! - A co to takiego? Papież zrobił głupią minę i aż mowę mu odebrało. - Dobra - mówi Św. Piotr - Czekaj tu, idę spytać szefa. - Panie Boże, masz chwilkę? Jest tu taki jeden, mówi, że jest papieżem, Twoim namiestnikiem na Ziemi, głową czegoś tam. - Nie kojarzę. Ale moment... Jezusie, może ty coś o tym wiesz? - Nie, tato, nie kojarzę. Ale pójdę z nim pogadać. Po chwili wraca Jezus zwijając się ze śmiechu i mówi: - Pamiętacie to kółko rybackie, które zakładałem 2000 lat temu? - No, i? - Oni do tej pory działają!
Do autobusu z downami wpada grupa terrorystów i krzyczy: - EVERYBODY DOWN!!! Na to dałny unoszą ręce w górę i krzyczą: - JEEEEEEEEEEEE!
Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy. Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną. - I co?! Co z nią, panie doktorze? - Cóż... Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych. - Oczywiście, oczywiście - na to mąż. - Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie. - Tak, tak... - kiwa głową mąż. - Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami. NFZ nie refunduje... Koszt sanatorium - 10 tysięcy. - Boże... - Tak mi przykro... To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki. - Ile? - blednie mąż. - Miesięcznie 12-15 tysięcy złotych. - Jezuuu... - Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 20 zł za godzinę... Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu: - Żartowałem! Nie żyje.