Programista do Szefa Programistów: - Nie jesteśmy w stanie napisać tego programu w zaproponowanym terminie. Więcej. Nie jesteśmy w stanie napisać go w ogóle. Wymagało by to bowiem całkowitej zmiany strategii firmy i wejścia w całkiem nową dla nas dziedzinę, a nikt z naszego zespołu nie ma odpowiedniego zasobu wiedzy z tej dziedziny. Moim zdaniem nie powinniśmy byli przyjmować tego zlecenia bez zastanowienia. Szef Programistów do Szefa Projektu: - Projekt wymaga zmiany założeń. W tej chwili nie mamy ludzi, którzy mogą się tego podjąć. Wymagało by to dodatkowego szkolenia. Moim zdaniem nie jesteśmy gotowi do podejmowania zadań tego typu. Szef Projektu do Głównego Managera: - Projekt wymaga pewnych zmian strategii i niewielkiego doszkolenia paru ludzi. Moim zdaniem możemy ostrożnie podjąć ten temat. Główny Manager do Dyrektora: - Projekt udowodni klientom zdolności naszej firmy w zakresie elastycznego dopasowania się do potrzeb użytkownika. Moim zdaniem możemy podjąć się tego zadania, ale pod pewnymi warunkami. Dyrektor do Szefa Sprzedaży: - Proszę przekazać informacje klientowi. - Dyktuję: Zlecili nam Państwo projekt z dziedziny, w której nasza firma ma wieloletnie doświadczenie. Wykonaliśmy już wiele podobnych projektów dla bardzo znanych firm, a zatem i Państwa zamówienie zostanie wykonane w podanym przez Was terminie.
Facet postanawia unieszkodliwić swoją teściową, udaje się więc do sklepu po jakieś drapieżne zwierzę. Niestety, są jedynie pelikany, ale sprzedawca zapewnia, że ptaki są w stanie zadziobać starszą panią w kilka sekund, wystarczy im powiedzieć jaki jest cel. Facet decyduje się na zakup dwóch sztuk. Po powrocie do domu nadchodzi czas próby: - Pelikany na stół! - pelikany rozwalają stolik w pył. Facet, wniebowzięty, mówi dalej: - Pelikany na krzesło! - ptaki rozdziobują krzesło w drobny mak. Nagle wchodzi teściowa i od progu woła: - A na ch*j ci pelikany?
Bóg wolną wolę dał nam po raz pierwszy w Raju. Wskazał Adamowi Ewę i powiedział: - A teraz możesz sam sobie wybrać żonę.
- Jak mogłeś całować moja żonę?! - Wiesz, jak wytrzeźwiałem to też się dziwiłem...
Do samotnie mieszkającego małżeństwa przyjechał dziennikarz, który miał napisać artykuł z okazji zbliżającej się "okrągłej rocznicy ślubu". Rozmawia z panem domu. - Proszę mi opowiedzieć jak wygląda przeciętny dzień waszej rodziny. - Hmmmm... Dziadek zastanowił się chwilę i mówi: Budzimy się około siódmej, aktywność seksualna, idziemy do kuchni na śniadanie, aktywność seksualna, ja czytam gazetę, a żona sprząta. Przed obiadem aktywność seksualna i wychodzimy na zakupy. Po powrocie aktywność seksualna i ja oglądam telewizję, a żona przygotowuje lekkostrawny obiad. Póżniej zasiadamy do obiadu, kieliszek czerwonego wina, aktywność seksualna i robimy małą poobiednią drzemkę. Po godzinie idziemy do ogrodu na świeże powietrze, aktywność seksualna, coś tam robimy z krzewami i kwiatami i wracamy zanim zrobi się chłodno. Przed kolacją aktywność seksualna i siadamy do stołu. Po kolacji, która czasem trochę się przeciąga, aktywność seksualna i kładziemy się do łóżka. - Podziwiam pana muszę przyznać! - Nie wiem za co? Każdy dzień podobny do innych! - Podziwiam za to, że pomimo pańskiego wieku jest pan tak aktywny seksualnie! - Mówi pan o mnie? - zdziwił się jubilat. - Tak! Bo jak inaczej mam odczytać pańskie słowa "aktywność seksualna"? - Normalnie! Zawracanie dupy przez żonę!
Lech i Jarek Kaczyńscy odwiedzili jedną z warszawskich podstawówek. Podczas dyskusji z uczniami Lech zapytał: - Co to jest tragedia? Czy ktoś mógłby podać przykład? Dziewczynka z pierwszej ławki podniosła rękę: - Gdyby mój przyjaciel, który mieszka na wsi, bawił się na polu i zostałby rozjechany przez traktor to byłaby to tragedia. - Nie - odpowiada Jarek Kaczyński - to byłby wypadek. Zgłasza się kolejne dziecko: - Gdyby autobus, który odwozi 50 dzieci do szkoły, miał wypadek, w którym zginęliby wszyscy pasażerowie to byłaby to tragedia. - Tez nie - odpowiada znowu Jarek Kaczyński - to byłaby wielka strata. Czy ktoś ma inne pomysły? W klasie cisza. Nikt nie chce się zgłosić. Nagle odzywa się Jasiu: - Gdyby samolot, w którym lecieliby Pan Prezydent i Pan Premier został trafiony przez pocisk i rozpadł się na kawałki to byłaby to tragedia. - Brawo! - woła Lech Kaczyński - możesz nam powiedzieć dlaczego uważasz, że to byłaby tragedia? - Dlatego, że to na pewno nie byłaby wielka strata i raczej nie byłby to wypadek.