Trzy małżeństwa: starsze, w średnim wieku i świeżo po ślubie postanowiły przystąpić do pewnego Kościoła. Pastor powiedział im: - W naszym Kościele mamy specjalne wymagania wobec nowo przyjmowanych parafian. Musicie powstrzymać się przez dwa tygodnie od seksu. Pary zgodziły się, wróciły do siebie i przyjechały ponownie po dwóch tygodniach. Pastor najpierw spotkał się ze starszym małżeństwem i zapytał: - Czy umieliście powstrzymać się przez dwa tygodnie od seksu? - Bez problemu, ojcze! - odpowiedział mężczyzna: - Gratulacje, witajcie w naszym Kościele - rzekł im pastor. Następnie spotkał się z parą w średnim wieku i zapytał: - Czy umieliście powstrzymać się przez dwa tygodnie od seksu? - W pierwszym tygodniu szło nam całkiem dobrze. Potem jednak musiałem się przenieść na kanapę.. ale i tak... No, ojcze, nie wytrzymaliśmy! - powiedział mężczyzna. - Nic to. Witajcie, dzieci, w naszym Kościele - rzekł im pastor. Potem pastor spotkał się z parą młodych i zapytał: - Czy umieliście powstrzymać się przez dwa tygodnie od seksu? - Nie, ojcze, nie umieliśmy się powstrzymać - odrzekł smutno chłopak. - Co się stało? - zapytał pastor. - Moja żona sięgnęła po puszkę z kukurydzą stojącą na półce i puszka spadła jej na ziemie. Kiedy się pochyliła, by ja podnieść, nie mogłem się powstrzymać i musiałem dać upust żądzy... - No tak... macie świadomość, ze nie możecie wejść do naszego Kościoła? - mówi pastor. - Gorzej ojcze, że nie możemy więcej wejść do Tesco...
- Misiu - mówi mąż do żony - zaprosiłem kolegę na kolację. - Co? Czyś ty zwariował?! W domu jest bałagan, nie poszłam na zakupy, naczynia są brudne i nie zamierzam gotować kolacji! - Wiem. - To po co zaprosiłeś kolegę na kolację?! - Ponieważ biedaczek myśli o żeniaczce.
Mężczyzna na plaży zachodzi do stanowiska ratowników. - Panowie ratownicy, nie macie przypadkiem zapałek? - Proszę oto zapałki. Daj Pan papierosa, zapalimy. - Proszę bardzo - mężczyzna częstuje ratowników papierosami. Zapalają, przez chwilę delektują się aromatem tytoniu. - Jak leci, panowie? Jakie nastroje? - pyta. - No, tak sobie. Pracujemy pomalutku... - Lato w tym roku okropnie gorące, oddychać nie ma czym... - Strasznie. Spaliliśmy się przy tej robocie od tego cholernego słońca, upały, upały... Koszmar! - A płacą chociaż dobrze? - Żartujesz Pan? Ledwo można związać koniec z końcem... - Taa i te ceny złodziejskie... - Taa.... no ciężko. Ale, ale chłopaki - przyszedłem do Was w konkretnej sprawie. Przepraszam, że i ja wam głowę zawracam, ale tam, gdzie ta zielona boja, to mi się teściowa topi...
Przychodzi turysta do bacy i pyta o drinka: - Baco, co zaproponowalibyście do picia... Coś mocniejszego? - No, momy drink "góra tsy". - Jak to "góra tsy"? - Ano, bierzemy śklanecke winka, jedną, dwie... no góra tsy. Wlewamy do garnuska, biezemy śklanecke piwka, jedną, dwie... no góra tsy. Dolewomy kielisecek wódki, jeden, dwa... no góra tsy. To wszyćtko mieszomy, podgrzewając na ogniu. - No i co? - No i pije pan śklanecke tego drinka, jedną, dwie... no góra tsy. - No i? - No i robi Pan krocek, dwa... no góra tsy.
Czterech panów dyskutuje w knajpie o życiu. Po pewnym czasie i kilku piwach jeden z nich wychodzi do ubikacji, pozostali kontynuują rozmowę. Pierwszy: - Bardzo się bałem, że mój syn będzie niedorajdą. Zaczynał od mycia samochodów. Kiedyś ktoś dał mu szansę, zatrudnił go jako sprzedawcę, no i syn się sprawdził. Sprzedał tyle samochodów, że po pewnym czasie wykupił firmę. Dziś ma tyle pieniędzy, że kupił swojemu najlepszemu przyjacielowi mercedesa na urodziny. Drugi: - Ja też się bałem, że mój syn będzie nieudacznikiem. Zaczynał jako pomocnik ogrodnika u pewnego handlarza nieruchomościami. Ale ten kiedyś dał mu szansę, syn się sprawdził i dziś sam obraca tyloma domami i fabrykami, że swojemu najlepszemu przyjacielowi kupił na urodziny willę. Trzeci: - Ja byłem załamany, bo mój syn zaczynał jako sprzątacz w budynku giełdy. Ale ktoś dał mu szansę, syn się sprawdził i zarobił na giełdzie tyle pieniędzy, że swojemu najlepszemu przyjacielowi dał na urodziny milion dolców. Z toalety wraca czwarty pan. Pozostali wprowadzają go w temat rozmowy, na to ten odpowiada: - Mój syn to kompletny nieudacznik. Zatrudnił się jako fryzjer i jest nim do dziś, już 15 lat. Co gorsza, lubi chłopców i ma ich całą masę, co raz to jakiś nowy go obściskuje. Ale ma to i swoje dobre strony - jeden taki chłopak dał mu na urodziny mercedesa, drugi willę, a trzeci milion dolców.
Trzeciej w nocy ONA po cichutku wymknęła się z małżeńskiego łoża do sąsiedniego pokoju.Klawiaturą rozbiła 27-calowy monitor, wszystkie płyty CD porysowała i podeptała swoimi pantoflami. Obudowę komputera wyrzuciła przez okno, a drukarkę utopiła w wannie. Potem wróciła do sypialni, do ciepłej pościeli i przytuliła się z miłością do boku swego nic niepodejrzewającego, śpiącego męża. Była przeświadczona, że już teraz cały wolny czas będzie przeznaczał na ich miłość. Zasnęła... Do końca życia pozostały jej jeszcze całe cztery godziny...