Siedzi Jaś na ławce i podbiega do niego piesek. Jasiu mówi: - Spie*dalaj. Na co podchodzi do niego ksiądz i mówi: - Dziecko, tak nie wolno. Popatrz tak wystarczy: sio, sio, sio. Widzisz jak spie*dala?
Przychodzi Jasio w odwiedziny do dziadka. Nagle pod kominkiem spostrzegł skórę tygrysa. Mówi do dziadka: - Dziadku, dziadku, opowiedz mi jak to było z tym tygrysem! - Wybrałem się kiedyś do lasu. Wziąłem ze sobą strzelbę, tak na wszelki wypadek. Idę sobie, idę, wtem słyszę, a w krzakach czai się tygrys. No to ja PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu... - Kurczę, dziadku - przerywa Jasio - ale Ty odważny... Ja to bym się od razu zesrał ze strachu! - A jak myślisz bałwanie, na czym ten tygrys się ślizgał?
Pani od języka polskiego pyta Jasia: - Jeżeli powiem jestem piękna, to jaki to będzie czas? - Z całą pewnością przeszły.
Na lekcji biologii nauczycielka przeprowadza eksperyment. Ma trzy dżdżownice. Pierwszą wkłada do wódki czeka... robal zdechł. Drugą wkłada do papierosa czeka...robal zdechł. Trzecią zaś wkłada do wody czeka...robal żyje i pani pyta Jasia: - Jasiu jaki z tego wniosek? - Kto pije i pali ten nie ma robali.
Po mszy Jasio mówi do księdza: - Pańskie kazanie było zaj*biste. - Synu nie możesz tak mówić. - Ale Pańskie kazanie było naprawdę zaj*biste. - Synu opamiętaj się póki możesz! - Było tak zajebiste, że postanowiłem dać 1000 zł na kościół. - Pie*dolisz.
Idzie Jasiu na spowiedź i mówi, że: - Przeklinał, kradł i kłamał. Ksiądz odpuścił mu grzechy. Na koniec zapukał: - Puk, puk a Jasio krzyczy: - Kur*wa, nie strasz mnie pan!