Wnuczek odwiedza swego 85-letniego dziadka w szpitalu. - Jak się masz dziadku? pyta. - Całkiem dobrze, odpowiada dziadek. - Jak jedzenie? - Super! Co tydzień nowy jadłospis. - A opieka? - Nie może być lepiej. Mówię ci, te siostrzyczki odgadują moje myśli! - Jak ze spaniem? Spisz dobrze? - Nie ma sprawy! Śpię jak dziecko, 9 godzin dziennie - bez przebudzenia! O 10-tej wieczorem dają mi kakao i tabletkę Viagry... i tyle. Śpię po tym jak suseł! Wnuczek jest trochę zaniepokojony tym dziadkowym oświadczeniem, idzie więc do dyżurnej pielęgniarki. - Co ja słyszę! Czy to prawda, że dajecie mojemu 85-letniemu dziadkowi Viagrę?! Codziennie?! - No tak, proszę pana. Każdego wieczora o 22-giej pański dziadek dostaje filiżankę kakao i tabletkę Viagry. Rezultat jest zaskakujący! Dziadek śpi dobrze i nie stacza się z łóżka.
Przychodzi baba do lekarza. - Umie Pani zmieniać pieluchy? - Co? Na prawdę? Jestem w ciąży? - Nie ma Pani raka jelit.
Dziewczyna u ginekologa. Młody, przystojny lekarz zaczyna badanie, zakłada jednorazową rękawiczkę, wkłada palce. Badanie czyli. Nagle dzwoni telefon. Lekarz jedną ręka odbiera, a jako że czas to pieniądz drugą kontynuuje badanie: - Halo! Tu Heniek... ze studiów... jestem w twoim mieście. - Nie może być. Przyjeżdżaj, trzeba to oblać. - A jak do ciebie dojechać? Dzwonię z dworca. - Z dworca to pojedziesz prosto, później w lewo, będzie rondo, na rondzie w prawo, następne rondo i dalej to prosto, prosto i jesteś u mnie... Na to pacjentka: - Panie doktorze czy jeszcze jedno rondo mogę prosić?
Przychodzi facet do lekarza z teczką wyników badań. Lekarz przegląda, przegląda, przegląda i w końcu mówi: - Mam dla pana dwie wiadomości dobra i złą. Na co pacjent: - To ja tę zła najpierw poproszę. - Ma pan raka prostaty... - Ooch!... A ta dobra? - Rozejdzie się po kościach..
Młoda, atrakcyjna dziewczyna wybrała się do ginekologa. - Panie doktorze. Chciałabym mieć dziecko, ale nie mam faceta, więc seks odpada. Czy są jakieś inne sposoby,abym zaszła w ciążę? - Ależ oczywiście, proszę pani, medycyna nie takie rzeczy potrafi - nalał do probówki jakiegoś płynu -, proszę tylko to wypić. Dziewczyna posłuchała. - Panie doktorze, ja bym jeszcze chciała, żeby to był chłopczyk - Nie ma problemu, dla dzisiejszej medycyny to nic trudnego, proszę to wypić. Znów nalał jej jakiegoś tajemniczego płynu, który dziewczyna ochoczo wypiła. - Panie doktorze, jeszcze miałam takie marzenie, żeby ten chłopiec był podobny do Belmondo! - Oczywiście, to też da się zrobić. Przygotował jej kolejną porcję płynu po wypiciu której dziewczyna... zemdlała. Wtedy lekarz energicznie rozpinając rozporek: -Ja ci tu k***a dam Belmonda!
Przychodzi kobieta do lekarza i skarży się, że jest chora. Lekarz mówi, że musi zbadać temperaturę w odbycie, na co kobieta się godzi. Doktor prosi kobietę, żeby się wypięła i położyła ręce na biurku. Po kilku sekundach kobieta stęka: - Oooo! Aaaa! Eeee! Nagle kobieta mówi do lekarza: - Panie Doktorze to nie jest odbyt! - A to nie termometr!