Przychodzi ledwo żywy grabarz do domu. Żona się pyta: - Zdzisiu, ile miałeś dzisiaj pogrzebów? - Jeden. Ale to był pogrzeb premiera i jak wkładaliśmy trumnę do grobu, to rozległy się takie brawa, że cały pogrzeb musieliśmy 7 razy bisować.